Pani Lusia
Pani Lusia chciałaby mieć wnusia.
Jak to zrobić, żeby jej córusia
zapragnęła maluteńkiej dzidzi?
Czy w ogóle problem ktoś tu widzi?
Więc namawia córkę, by zechciała
się przytulić do jakiegoś ciała,
które wkrótce odwzajemni miłość,
chodzi tutaj o bliską zażyłość.
Córka choć ma kandydatów mnóstwo,
którzy widzą w niej wyśnione bóstwo,
nawet nie chce słyszeć już o dzieciach,
ma już dosyć rozmów o berbeciach.
Pani Lusia jest nieustępliwa,
drąży temat, jak to z babcią bywa.
Kombinuje na sposobów dwieście,
żeby wnusia poprzytulać wreszcie.
Mówiąc szczerze, jest zdesperowana,
jeszcze trochę i urodzi sama.
Tak żartuje, choć jej nie do śmiechu,
mówiąc czasem, palnie coś w pośpiechu.
I zazdrości wielu koleżankom,
że kupują już swym wnusiom wdzianko,
z wózeczkami chodzą na spacerki,
i majątek tracą na nie wielki.
Nawet imię dawno ma wybrane,
takie ładne, a nieoklepane.
Euzebiuszem w myślach go nazywa.
Kuriozalnie, rzecz to niewątpliwa.
Pani Lusia chce zorganizować
jakieś party, aby poflirtować
mogła córka z jakimś kawalerem,
z takim mądrym, a nie zwykłym zerem.
Nawet kilka zorganizowała,
alkoholem ich poczęstowała.
Potem wyszła, by im nie przeszkadzać,
żeby mogli sobie podogadzać.
Czy rezultat wnet ją zadowoli?
Czy wyniknie coś z takich swawoli?
Pani Lusia ma nadzieję wielką,
że pokarmi wnet wnusia butelką.
Wiersz pochodzi ze zbiorku "Wiersze fantazjolubne" wydanego 29 kwietnia 2015r. Opis tomików wierszy dostępny tutaj: https://www.youtube.com/watch?v=-jQsHe8W2FU
Komentarze (2)
Świetny wiersz.Wesoły,a takich jest mało.Proszę o
więcej w takiej formie.Pozdrawiam.
wesoły wiersz lub też jakaś forma piosenki trochę jak
manifest... :)
Pozdrawiam.