Pani Miłość
miłość
Puk, puk – puka do mnie miłość.
Nie wiem co zrobić. Boję się.
Puk, puk – puka do mnie miłość.
Trzymam rękę na klamce. Pocę się.
Puk, puk – puka do mnie miłość.
Uchylam drzwi. Zaskoczenie? Nie.
Do pokoju wchodzi przygarbiona
staruszka.
Siada na bujanym fotelu.
Przyglądam się.
Buja się z tyłu do przodu.
I z powrotem.
Bierze w ręce moje porcelanowe
serduszko.
Cisza.
Czego chcesz? – pytam.
Nie odpowiada.
Czego chcesz? – pytam
Patrzy z ukosa, ale siedzi cicho.
W pomarszczonych palcach obraca serce.
Potrząsa nim jak Kinder Niespodzianką.
Nie wiem o co jej chodzi.
Wychodzę do kuchni.
Mam jej dosyć. Po co ją wpuściłam?
Zaparzam sobie herbaty.
Huk! Serce na podłodze.
Porcelanowe szczątki
walają się po ziemi.
Zdziwienie?
Nic nie czuję. Stoję w progu.
Miłość siedzi i się uśmiecha.
Z miną Monthy paythona drapie się po
głowie.
Trzeba to posprzątać. – słyszę-
Jeszcze wbije ci się w nogę.
Chyba oszalała.
Nie mam siły – odpowiadam.
Starucha nadal tkwi w miejscu.
Męczy mnie jej obecność.
Pokazuję drogę do drzwi.
Ani drgnie.
A niech siedzi.
Idę spać. Sen odpływa.
Wstaję połamana.
Dopijam wczorajszą herbatę.
Miłość już poszła.
Złość i ból – pierwsze wrażenia.
Patrzę w dół.
Porcelana wbija mi się w palec.
Wyciągam kawałek szklanej aorty.
A niech to diabli!
Kuchnia. Szufelka.
Nienawidzę zamiatać.
Patrzę na zbite serduszko.
W końcu.
Przecież nigdy go nie lubiłam.
Podchodzę do szafy.
Wyciągam kolejne serce.
Stawiam na stole.
Wiedźma pewnie znowu przyjdzie.
Dla oczekujących...
Komentarze (4)
Dziwny troszkę wiersz,ale coś w sobie ma...coś w nim
jest,ciekawy...
Bardzo ciekawie ujęty temat miłości.Trzymał w napięciu
do końca
Bardzo mnie zaciekawił Twój wiersz... jest dość
niecodzienny... podoba mi sie to co przeczytałam
abstrakcyjnie tu o miłości z założeniem że serca są
wymienne - nie powiem że mnie nie zainteresował wiersz
bo czytałam aż po puentę - zaskoczył mnie koniec, ale
jest optymistycznie z szafą w której serc jest
wiele...z tym że nie może tak być w
nieskonczoność...ciekawy wiersz.