Pani naj
Stoję na podeście
trzymam w ręku
gałązke aloesu
krople deszczu
spadają na wątłą sylwetkę
spływają po ciemnych włosach
szyi nagichramionach
całują moje palce
i różowe dłonie
Bo pozwoliłam im przecież
Jestem królową
mogę zatrzymać, zabronić...
Pozwalam trawie uginać się
pod ciężarem mokrych problemów
pozwoliłam komarom
brzęczeć
i rozwiewać zapach akacji...
Aksamitne płatki róży
poczerwieniały na mój rozkaz
ze wstydu...
Kiedy będzie wieczór?
Wtedy gdy pozwolę zajść mojemu słońcu.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.