Pani Zima
Po jesieni przyszła zima,
otulona w biały puch
i na saniach z srebra lodu rozwineła sopli
zwój,
przeźroczyste igły śniegu
kryją w sobie magię snów,
A ta zima w włosach blond
ciepłem serca otulona
niesie z sobą miły prąd.
Ma na szyji lisi ogon,
na ramieniu futro misia,
opleciona śniegu sznurem,
juz nadchodzi, własnie dzisiaj.
Na jej głowie lśni korona
pełna śmiechu i miłosci,
a w jej reku berło złote
z pyłkiem zabaw i radości.
Przejechała zima polem,
przemieżyła także wieś
i przez miasto mknie podolem
niosąc ludziom mróz i śnieg.
Nagle w niebie ciemną nocą
białe płatki już się złocą
i spadają na choinki
i na dachy i stawiki,
zasypują cały swiat
niosąc ze soba zimy kwiat
Świecą lampki się świąteczne,
Dzieci śniegiem się rzucają,
Na zakupy ludzie chodzą
i świąteczny czar wzbudzają
W tym jest taki urok zimy
i białego puchu jej,
własnie dzwonki zadzwoniły
i odeszła dalej hen.
Komentarze (2)
Futro zdarła z misia, lisowi ogon urwała! Ech,
paskudna ta zima i wcale nie biała...
"przemieżyła także wieś" - tu wkradł się błąd.
wyraźnie i rytmicznie o zimie, ale tu u nas w tym roku
jej nie było,więc chociaż troszkę w wierszu.