Panna Fi odżyła
Znalazłam stary, zardzewiały klucz
Pośród piór średniowiecznych
Łabędzi bez głów.
Zamknęłam tamtą
Księgę w złotej oprawie.
Odlatywałam daleko
Na nowych skrzydłach.
Zasnęłam na kłębiastych obłokach.
Sen mnie złapał.
Próbował zamknąć
W żelaznym sejfie marzeń.
Nie udało się.
Uciekałam przed siebie.
Daleko w głąb duszy.
Tumany piór unosiły się
Nad drogami jaźni.
Zgubiłam się.
Zapomniałam adresu.
Wyśmiana wróciłam.
Znów fontanna łez
Płynie w zielonym pokoju.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.