Panta rhei
Wieczór usiadł obok w połowie papierosa.
Słońce po robocie umierało bezkrwawo,
kwantami bursztynów dogasając we włosach
mokrych od łez wierzbin i kremem z
czekoladą
brązowiąc dekolty, podkreślone puszapem.
Dzień zasypia. Księżyc – nadworny
bajkopisarz,
wyrusza rydwanem archaniołów
skrzydlatych,
poszukując pętli, gdzie zagubił się czas,
co
nieustannie płynie i ślad skrzętnie
zaciera
przed ciszą plotkarą. Ta, to lubi się
droczyć –
łże jak z nut i z nudów z wiatrem – starym
przecherą
ciężarne od deszczu przeganiają obłoki,
gdy jak wozy z sianem po niebie się
kolebią.
Czuję boski dotyk. Dzień po filtr się
dopala.
I wszystko mi jedno, czy nazywają ciebie
Budda, Jezus Chrystus, Hare Kryszna czy
Allach.
Komentarze (159)
Robi wrażenie. Podoba mi się.
Prawdziwa perełka.Brawo.Pozdrawiam.
Wiersz w sam raz do poduszki.
Rozbudza myśli, które płynąc, zabierają czytelnika
wraz z refleksją w kolejny dzień
Pozdrawiam.
Marek
To cieszę się Tadeuszu. Dzięki za czytanie i
komentarz. :):)
Witaj Arku.
Twoja poezja niezmiennie mnie zachwyca i tylko szkoda
że nie mogę na razie zbyt często tutaj bywać przez co
wiele dobrych wierszy nie jestem w stanie przeczytać.
Pytasz czy nie mam pretensji o Twój komentarz pod
"eurosceptykami?" Otóż nawet mi to przez myśl nie
przeszło, a poza tym miałeś rację. To nie był dzień na
takie wiersze.
Najserdeczniej Cię pozdrawiam.
Witaj, Arku :-)
Wiersz znakomity, co u Ciebie standardem :-) I puenta
- jak dla mnie w punkt! :-)
Pozdrowionka :-) Bartek.
Cudny:)
zauważone wyważone myśli ulotne - mknie czas jak dymek
z papierosa
Miło Cię widzieć Halinko. :)
Pięknie, obrazowo i ze spokojem, kojący wiersz na
wieczór:)
Wersiku, dziękuję za zajrzenie. Wersiku, a może
latarka?
Papieros, nikotyna... Życiu to nie sprzyja, raczej je
zabija. Miast papierosa użyłbym świeczki, ale autora
zamierzenie chwalę.
Czas mknie, jak pociąg, zmienia się tylko krajobraz.
Przekaz wiersza, bogaty w poetyckie słowa. Bardzo mi
się podoba.
Przesyłam pozdrowienia i uściski:)
Witaj.
Właśnie obejrzałam obraz, czyli wiersz, w którym w
niezwykle plastyczny sposób mówisz o tym jak
"wszystko płynie" czas, myśli, życie. Kończy się
dzień, dopala papieros.Plyniemy nurtem rzeki, zwanej
życiem. W puencie idealnie podkreslasz, że wszyscy
jesteśmy 'z tej samej gliny' a to jakim imieniem
zwracamy sie do Boga jest drugoplanowe. Jedynie
akceptacja siebie i innych jest doskonałym podłożem do
uzyskania wewnetrznego spokoju.
Powiem banalnie, życie jest piękne i wartościowe, bywa
trudne i bolesne ale jest darem, który otrzymaliśmy w
chwili poczęcia.
To wszystko co napisałam, nie jest próbą odpowiedzi
na pytanie, 'co autor miał na myśli?'jest jedynie
potrzeba, chęcią podzielenia się tym, jakie myśli
wzbudził we mnie ten wiersz. Jest również wyrazem
uznania dla Autora, który potrafil tego dokonać.
Z ogromnym podobaniem dla wiersza, sle w Twoją stronę
moc ciepłych serdeczności.
To prawda - w ciszy przemawia Bóg...
Pozdrawiam :)