Pantoflarz
Jeszcze tylko pochodzę, po puchu
,cichutko, cichutko.
By nie skalać Twej dumy,
krokami olbrzyma.
Opuszczę głowę w geście
świętego rozsądku.
Wiedząc , kto w tym domu,
berło trzyma.
Pozamiatam z szacunkiem
Twoje złe spojrzenia.
Byś nawet wzrokiem nie
potknęła się o nie .
Wezmę kromkę razowej litości
cichutko,
w pokornym -ukłonie .
Telewizor Ci włączę byś
mogła chłonąc.
Obrazki jak żyją ci inni ludzie .
Ja w kąciku przycupnę,
byś mogła odpocząć .
Po calutkim fizyczno-psychicznym
trudzie.
A na koniec ma Pani,
łóżko Twe pościelę .
Sam położę się w kuchni, by wyspanym
wstać
Jutro zrobię znów wszystko,
bo bardzo Cię cenię .
Za to że mówisz mi ,
co mogę brać .
Komentarze (7)
dokładnie tak wiersz napisany ironicznie ku chwale
prawdziwym pantoflarzą
No to prawda, mi też się podoba bardzo bardzo;)))))
Świetnie napisany, brawo!
Fajny wiersz,ale mam nadzieję,że z ironią napisany.
Sama chciałabym takiego męża ;)
To jest bardzo dobre!!! Pozdrawiam.
brawo przeswietna gra slowa rozbawila mnie zamierzona
i na miejscu schylona glowa:))) tak widzialem takie
przypadki i po czesci rozumiem je malo jest
indywidualistow gotow tworzyc swoje zycie wiekszisc z
nas umie tylko rozkazy wykonywac i wtedy jest
szczesliwy:)))poz. wiersznaTAK TAK TAK+