w papierowy peleryny sześć
jeźdźca w apokalipsie, jedzie w wół
źródlany
jako gołębica; wulkany
w otchłań z opuszczonych truj w pap bez
uśmiechu, - rębak prządł
on wcześniej oddech zaszukał, tak; stuk
puka
jego węch był w sierśćiuchach
zaśmierdzianych jak świętojański Janek
dla odmiany
sześć nie wnieść, kamieniołom gnieść, a
jedne odnieść zniosę
uczcij się za w swej władzę, a im kadzę
kalendarzem - trawy w kombajny skoszę;
z opicia, po to, by być; w szpital wleźć, -
to kaplica pod domem - tnij Soplico!
a pieczęć zaklei sam Bóg!
Chrystus w studzienki zmazy, z kukurydzyś
naskubać mógł, trzy zakazy!!!
swej pisz co o postrach dodawałem, a dwóch
parzy o rynnę smażę!
Twórz reanimacyjny, orientacyjnym w
podarzę, a niech mnie koniec w marzy
o cel realny oczywisty w fakty zdarzeń
okaże.
Wpierw instrumentalny, następny uśmiertnie
cmentarny; naważy szósty; Bój!!! Bo
trzęsły!!! Rój!!! i Gnój!!!
Dawid „Dejf” Motyka

Dawid Dejf Motyka

Komentarze (5)
Motyka to pasujący nick bo walisz tą motyką gdzie
popadnie.
Uwagi Marcepani celne.
Za lat parę
Ci przywalę.
Pozdrawiam Dawidzie... na razie czytam.
- dla mnie za chaotycznie - szarpane myśli,
konstrukcja niestabilna - ale z chaosu powstał świat
- a w dzisiejszym chaosie szukamy siebie... jeśli
ktoś coś w nim znajdzie - to fajnie :).
fajny tekst do rapowania.
Dużo wykrzykników.
Wiersz, niepokoi, do myślenia daje.
Jak śmierć.
Zastanawia.