paradoks
chcieć a móc przeźroczyste dla nadziei
za starania, nagradzany zwykle pechem
znów los ukarał czymś nieosiągalnym
mam marzenie, konsensus z własnym echem
radość, dziś to rzadki mego wnętrza gość
czeka aż dobro okaże szczerości złość
cierpienie tworzy bezpieczeństwa strefę
ukrywaj prawdę, lecz nie uda Ci się z
blefem
na końcu i początku ta sama panorama
całość odziana jest w szaty Adama
szczera prawda wskaże miłości Boga drogę
lecz prawda kłamstwem, wszystko
paradoksem
podający rękę najpierw podstawią nogę
pewność niczym w stanie ciekłym
paruje łącząc się z uczuciem ciepłym
dlaczego ludziom nigdy jest za wiele
prowadzi donikąd obklejanie taśmy klejem
spontanicznie zaplanowany zbieg
okoliczności
szukamy konkretu pośród samych przenośni
świadomość różnorodności ludzkiej
monotonii
daje dostrzec impresję widoczną w nas
szukam drogi do mego egocentrum
by zmienić bieg zdarzeń pomimo momentum
wybrać właściwie z pomiędzy samych
błędów
to nie lęk przed tym, co nieznane
to lęk fatum ze przeciw niemu stanę
Kamil
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.