Parapet
Dla Kasi, bo to z nią spędzona została ta chwila...
Pamiętam tamten moment,
jakby to było wczoraj.
Siedziałam na parapecie
i do gwiazdy płakałam.
W słuchawkach leciała muzyka,
"Co ze mną nie tak?" się zwała.
Za oknem świat nocą,
Metal, beton i samotne drzewa.
Gdy zobaczyłaś że płaczę,
Tuż obok mnie usiadłaś.
Dałaś ramię do obsmarkania,
I zaczęłaś pocieszać.
Bujałyśmy się na prawo i lewo,
Przytulone mocno do siebie,
Śmiałam się przez chwilę,
Lecz płacz górował nad śmiechem.
Jaki był powód płaczu?
Wtedy ci nie zdradziłam.
Swoją stratą przypomniałaś o stracie,
Którą w wieku 4 lat przeżyłam.
Do dziś z tą myślą,
Uporać się wcale nie mogę.
Strata była zbyt wielka
I zmieniła moje życie.
Zburzyła cały mój świat,
Z klocków budowany.
Teraz konstruowany na nowo,
Z gigantycznymi zmianami.
Tamta chwila na parapecie,
To serdeczne wspomnienie,
Wzbudza radość i smutek,
Przychodzące wspólnie jak bliźniaki.
Radość, że cię poznałam,
Smutek, że jesteś daleko.
Wtedy byłaś, teraz jesteś,
Z wielką nadzieją że będziesz
I choć to nie była przyjaźń,
Choć tak nazwać bym to pragnęła,
Mam nadzieję że ten moment nie zniknie,
W wirze zapomnienia.
To był parapet... Nie taki zwykły, o parapet Rabczański...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.