PATRZĄC W GWIAZDY
Wiersz dedykuje Agnieszce, którą bardzo lubie męczyć i która tak jak ja bardzo lubi patrzeć w gwiazdy :)
Opowieść się ta zaczyna
Pewnego wieczoru spokojnego,
Gdzie pewna zwykła, samotna dziewczyna
Spotkała kogoś bardzo tajemniczego.
Tym kimś był pewien chłopak,
Lecz było w nim coś dziwnego.
Wszystko co robił, było na opak,
Ale w jej oczach wyglądał na kogoś
sympatycznego.
Co noc w niebo z utęsknieniem spoglądał,
Co dziewczynie się bardzo spodobało.
Wyglądał jakby w gwiazdach, domu
doglądał,
Co ją niewątpliwie fascynowało.
Położyła się obok niego na polanie
Puszczając swój wzrok na polowanie.
Ich oczy jakby jednością były
Wspólnie niczym myśliwi, gwiazdy
tropiły.
Pozwolili puścić wodzy fantazji
Inspirując się lśniącymi gwiazdami.
Nie przepuściliby najmniejszej okazji,
By wyruszyć za straconymi marzeniami.
Skakali z konstelacji, na konstelacje
Nie zważając na związane z tym trudy.
Wykonywali wspaniałe marzeń akrobacje
Zapominając czym są ludzkie brudy.
Z dala od rzeczywistości
Toneli w głębokim marzeń potoku.
Odżucili swe ludzkie tożsamości,
Mimo natury surowego wyroku.
Ich dusze łączyły się w jedność
Po czym z eterem wymieszane czystym.
Mieli nietypową pewność,
Że to co ich łączy jest czymś
przejrzystym.
Więzy ich tak trwale łączące
Były dla wszystkich niewidzialne,
Lecz ich dusze do siebie szepczące
To dowód, że były bardzo realne.
Ich marzenia spokojem kojące
Biegły powoli do końca.
Gdy gwiazdy na niebie tańczące
Znikały za blaskiem słońca.
Dla ludzi, którzy tak jak my... lubią patrzeć w gwiazdy i marzyć o tym co nierealne... hmmmm... nierealne ? :)
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.