Październikowe poranne mgły
Październikowe poranne mgły,
co takie jeszcze nienarodzone,
przedłużają przemarzłe już sny
i szkliste oczy uciekają, zbudzone.
Październikowe poranne mgły,
których szarość tuli okna,
wypuszczają różnorakie łzy
i ugina się podstarzała sosna.
Październikowe poranne mgły
ulatujące w przestworza myśli,
trwonią uczucie, w którym Ty
otwierasz swe serce, które lśni.
Październikowe poranne mgły,
które za kilka dni nadejdą,
roztrwonią wszystkie marzenia, sny,
mnie z serca Twego wypędzą.
Październikowe poranne mgły,
które zabierają ze sobą Ciebie,
jak w paszczy zwierzęcia kły,
pożerają uczucie i gwiazdy na niebie.
Październikowe poranne mgły,
czy możecie nie nadchodzić,
by pozostała Ona, wspólne My,
by nie musiała miłość ode mnie
odchodzić?
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.