Pejzaż
Rodzinnym górom których powiew,wpłynął na me powieki
Spływające śniegi ku strumieniom
płochliwym
budzą nieba lekkość powietrzem usłanym
czuwa nad jeziorem zmęczony księżyc
w szaty sitowia przez ciemność ubrany
zszywa miłością tańczące chmury
pokryje szczęściem nocy sklepienie
odnajdę zaplątany o twe usta wiatr
pokryje go pożądliwym milczeniem
ramionami kosodrzewin zaznających
wolności
zsyłam ołtarze miłością płonące
w bezwstydzie Matelanki swego szeptu
dotknę
pieszcząc nim sosny od rozkoszy mdlejące
ściskając liście spłoszone koncertem
mroku
wpadnę w wir uczucia opętanego
pragnieniem
wydobędę spojrzenie głębią duszy
nostalgii okruchem opadnę na ziemie
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.