Pejzaż miłości
Przeszłości...
Biorę pędzel i farby wyobraźni
Tafla szafirowego nieba
Brylanty chmur tańczące w baletkach
Bursztynowe słońce nieśmiało wygląda
za malachitowych koron drzew
uginających się od oddechu aniołów.
Tańczę boso po miękkiej szmaragdowej trawie
a słońce wplata w me włosy złociste
wstążeczki.
Śmieję się zrywając ametystowe kwiaty.
Rubinowe stało się niebo aż
czerń w końcu przyodziało.
Srebrzysta luna stanęła na warcie.
Świerszcze wyjeły swe malutkie skrzypeczki.
Zaczeły grać nam do snu.
Twoje morskie oczy patrzyły na mnie
coraz senniej.
Migdałowe sny okryły nas chabrową kołderką.
Wtulonych w siebie poranna rosa nas zastała
-
zarumieniła się i zwiała.
Taki oto obraz namalowałam.
... i Chłopakowi o morskich oczach.
Komentarze (3)
Cała paleta barw, to rzeczywiście jak obraz. Umiesz
malować słowami i rozbudziłaś wyobraźnię. Podoba mi
sie Twój obraz
pięknie opisałaś pejzaż miłości.+
Przyjemny wiersz... dobre te kolory... twój wiersz
jest bardzo oryginalny, mogłam uruchomić swą
wyobraźnię. Bardzo piękny utwór, świetnie ci idzie.