Pęknie mi jak wrzód
Kiedyś to pęknie mi jak wrzód,
Rozleje się we wnętrzu ciała.
Jeśli przeżyję, będzie cud,
Chyba, że śmierć inaczej grała.
Chyba, że śmierć ma inne plany,
A ja statystą tylko bywam.
Tak nie do końca ten przegrany,
Czasami można coś wygrywać.
Nie będę walczył z przeznaczeniem,
Ono jest mądrze rozpisane.
Bo równoważy ból z cierpieniem,
Szczęście szaleństwem kołysane.
Jak mi rozsądzić trafnym zdaniem,
Kiedy już ulec bez żenady.
I prawidłowo znieść skonanie,
Bez jakiejkolwiek czci swej zdrady.
Kiedyś to pęknie mi w mym ciele,
Rozleje się aż człowiek padnie.
Nim to się stanie, zaszaleję,
Niech moja śmierć wygląda ładnie.
Komentarze (2)
Daje do myślenia. Tak źle, bo jak ów wrzód pęknie to
nie będzie za ciekawie.
Refleksyjny przekaz skłaniający czytelnika do
przemysleń nad tym co jest w naszym życiu istotne.
Pozdrawiam.
Marek