Pelargonie
W niechcianą porę
niechciane dzieci.
Foliowy worek.
Kubeł na śmieci.
Pustobrzuche kochanki
w pozie otępienia
i czarne firanki
w drzwiach do ich sumienia.
Popielniczki w petach.
Wino grzeją dłonie.
… i tylko na parapetach
krwawią pelargonie…
Komentarze (68)
Dzieci nie proszą się o życie a najgorszą zmorą
dziecka jest toksyczna matka.
Fajny wiersz fajny to kwiaty.
Bardzo prawdziwy a zarazem ogromnie dla mnie smutny
wiersz, ponieważ bardzo kocham dzieci. Pozdrawiam
cieplutko :-)
Znakomicie Anno. Rośliny potrafią odczuwać myśli i
nastroje człowieka. Ale nie potrafią moralnie ocenić
jego uczynków. Świetna metafora.
Świetny tytuł i mocna treść.
Dzieci nie powstają same, nigdy nic się nie zmieni, bo
zawsze winą obarczamy tylko niedoszłe matki. Tymczasem
nawet pragnąca dziecka kobieta w pierwszych tygodniach
przeżywa emocjonalną burzę. Wspierajmy się, kobiety i
pomagajmy sobie, bo nasze życie jest bez porównania
trudniejsze.
Pozdrawiam serdecznie :-)
Smutkiem napełnia wiersz, tak jak i takie życie.
Pozdrawiam ciepło :)
ile one potrafią znieść - przelanie, suszę,
zapomnienie...roztargnienie...a nawet odrzucenie, by
znów wariacką miłość, czułość nad ich słodkim
kwiatostanem i rzucenie w kąt, po którym, zmarznięte,
półnagie wrócą, w pełnym rynsztunku, odrosną,
pelargonie
tak cierpliwe
jak
niecierpliwi my
bardzo trafnie....
pozdrawiam Aniu :)
W tym temacie chyba nasza załamywanie rąk nie pomoże,
tu jedynie można wołać - Boże, Ty wszystko widzisz i
tolerujesz...
Dziękuję za życzenia Anno i pozdrawiam Cię serdecznie
:)
bardzo,smutny wiersz ale takie jest życie.
Pozdrawiam.
Mrocznie mocno, ot co...
Pozdrawiam.
Ech życie... Anno masz wybitny dar ujmowania w słowa
nieujętego...
Witaj Anno z ogromnym podobaniem dla wiersza ;))
Pozdrowionka miłego weekendu życzę
Te wersy wywołują dreszcze na plecach.
Pozdrawiam serdecznie :)