Pełzająca śmierć wg Beksińskiego
Pożoga za nim, ognia blask
I domy w gruzy rozwalone
Czerwone dymy na nieba tle
Gorący wiatr wokoło niesie
Czy on był sprawcą nieszczęść tych?
Czy tylko ich ofiarą?
Wychodzi z miasta tak jak śmierć
W milczącym błądzi świecie
Złowrogi pająk, niemy krzyk
Zamiast tułowia czarny odwłok
Na przykurczonych nogach, pełznie w
przód
Maszkara, ognista Salamandra
Na twarzy kokon z pajęczej nici
Splamiony krwią czerwoną
A przed nim nicość
Płomień zgasł, zabójcze rosną cienie
Komentarze (5)
Mrocznie wymownie nietuzinkowo.
mroczny, z dreszczykiem
Faktycznie mroczność kroczy w wierszu.
Pozdrawiam
Z przyjemnością przeczytałam :-)
http://wiersze.kobieta.pl/wiersze/szpitalny-sen-493861
Mamy Marianno podobne odczucia co do genialnej
twórczości tego malarza, który zginął w tak
prozaicznych okolicznościach.
Miłego dnia.