"Pensjonat pod różą"
Ja nie chciałam –
siłą mnie wzięli
Na korytarzu stałam ochronę wezwali
Skrępowali i na oddział zaprowadzili
Dali mi szafkę i pryczę
Jak miło ugościli…
Krzyczałam głośno jestem zdrowa!!!
Do dziś nikt nie wierzy
To nie humanitarne
Traktować ludzi jak zwierzy
Uparłam się tej zniewagi
i sąd wezwałam
Przyszedł goguś, któremu
od początku się nie spodobałam
Patrzył na mnie pogardliwie
Poczułam się jak śmieć obrzydliwie
Z płaczem dokumenty podpisałam
I dwa miesiące w pensjonacie
pod róża siedziałam……
dla wszystkich w niedoli...
Komentarze (3)
cóż życie nasze nie jest w Madrycie a nawet tam nie
układa ci się bo człek jest tylko człekiem i przez
innych nie zawsze nazwany człowiekiem
Jakieś przeżycie miało miejsce w życiu. Na pewno nie
zostawiło, różowych kolorów. Ile zatem doświadczeń i
łez? Przyszłe chwile na pewno znajdą barwę - już
bardziej esencjonalną i wrażliwszą. Pozdrawiam :)
Ciekawie napisane, pozdrawiam.
P.S. Kiedyś był taki serial o takich pensjonacie :)