Perlica
Nemezis bloog wp.pl
Włóczy się lasem żółty październik
szelestem trawy opowiada o jesieni
zrzuca pękające w łupinie kasztany
czerwoną szatę wyzłocił falbanami
Na suchych źdźbłach usiadła ważka
rusałka panna, perlica czarnobrewa
w puchowej sukience babiego lata
motylim skrzydłem ciszę rozplata
Ciemną stroną lasu, w środku chaszczy
brzęk żółtym listkiem brzozy spadł
ukołysał go wiatr -ten psotnik szkodny
zamilkły ostanie słowa ciepłego lata
Spójrz na listek, co zawisł nad mchami
i inny, co siadł jarzębiny czerwonymi
grona
lecz urwis taki jeden, z lekkością
piórka
odfrunął nagle jak jaskółka-za oceany
W kryształowej barwie zimnego lustra
pochyliła swe usta płomienna kochanka
kap-kap, jej łzy spadają wprost do wody
żarem pieszczot wybudzonych w miedzi
I tak patrzy ta panienka swym odbiciem
aż tu nagle pękła przestrzeń głębią
lustra
trwożnym biciem serca, płomieniem lica
co się w wodzie łzą niezmąconą wznieca
Komentarze (4)
pięknie
pozdrawiam :)
ładnie opisujesz przyrodę.Pozdrawiam
Lubię takie wiersze, pozdrawiam :)
zaryzykuję,pytaniem czy łowisz ryby, cały wiersz to
obraz zawarty w twym wierszu odebrałem jako opis rzeki
w jesieni z ważką jako bohaterką obrazu
i ostatnia zwrotka gdy pęka przestrzeń głębią lustra i
nic dalej i tu mój domysł ryba porywa ważkę takie
odczucia mam powodzenia ;)