Piąta pora roku
Ze wschodu, polatując, nadpełzały
grząśle.
Dreszcze się wybudzały od piersi po
piersi.
Alarmowały gęsi, ustawiając włosści.
Dłoń rozpieszczała skórę na rozkaz
proszący.
Przez porę zakwitnienia jedynego kwiatu,
w oceanie herbaty, rozlanym po czterech
literach, lgnę przez plecy, wynurzam z
pościeli,
wiersze, kręgi przeliczam mocno głodnym
wzrokiem,
rozmaślonym po błoniach na przyrody
łonie,
przyglądając się gwieździe w żarze z
papierosa,
oraz tym dwom odbitym, które w oczach
płoną.
Do tej pory to sekret, nie miałem nikomu
opowiadać o grząślach, nie chciałem
roztrząsać,
aż do tej pory roku, bo przecież kradziona.
Komentarze (31)
ooo... i tu poeta ofiarował czytelnikom cudowny
wiersz, dopracowany, wymuskany, taki, że czytelnik
czuje, że obcuje ze Sztuką :-)
No cóż, może faktycznie to zbyt trudne zadanie, by
napisać o tym wiersz, co do imienia to oczywiście też
mi się ono kojarzy z mickiewiczowską Grażyną, ale, że
wieszcz wymyślił to imię, to tym nie wiedziałam,
Jurku.
Miłej niedzieli Tobie życzę i optymizmu, pozytywne
nastawienie w życiu jest bardzo istotne, choć myślę,
że każdy z nas poprzez pewne doświadczenia może mieć
pęknięcia w tym zakresie, jednak warto je w sobie
wykrzesać, czego Tobie życzę, Jurku :)
Wiersz zatrzymuje na dłuższą chwilę, podoba się :)
Pozdrawiam serdecznie +++
wiersz wyjątkowej urody
Najlepszego Jurek. Wydaje mi się, że wiersz już kieyś
czytałam. Jest wspaniały. Jeszcze raz serdeczności:-)
Jurku! - wszystkigo najlepszego! - 100 lat - i jeszcze
trochę. W rozmowie nie uczstniczę, jesteśmy
rowiesniakmi - z czego wynikac może wspólnota
doswiadczeń. Nie rozumiem twojego przekazu, oktorym
piszesz ci_szy,ale wierszę ci, wlasnie dlatego, ze
jest niewiarygodny. Widzialem dziela pana Boga,ktore
dokonywaly się na moich occzach,z rodzaju -
określanego cudem,a wcześniej też rożne rzeczy
przyszlo mi przejść. jestem okaleczony psychicznie. -
Poza tym - zrozum dobrze - taki sam kundel jak Ty,
tylko pewne mniejszego kalibru. - dlatego m.innymi nie
wpraszalem się do rozmowy. pisanie sprawiam mi
manualnotechniczną trudność. Pozdawiam!
Jeszcze raz wszystkiego dobrego Jurek jesteś silnym
facetem :)
Ewa Kosim, dziękuję za link przesłany na moją pocztę.
Jest niepokojący.
Odpisałem.
Jurek
Czy wiesz, że imię Grażyna jest wymyślone przez
naszego wieszcza?
Z litewskiego pochodzi od "piękna".
Ale to Mickiewicz wymyślił to imię na rzecz swojego
poematu i jego tytułowej bohaterki.
Wiersza nie da się o tym napisać, Grażyno. Wolę po
imieniu. Moja siostra ma na imię Grażyna.
Opowiadanie też będzie spłaszczone, bo potraktowane
jako fantastyka, kiedy ja czułem prawdę.
cii_sza
przeczytam i odpiszę.
Na pewno.
Jesteś jedną z lepszych i wartych czytania poetek na
Beju.
Właściwie to już przeczytałem i wiem, że to wiersz
napędzany emocjami.
Nie będę więc czepiał się techniki.
Co do rozmywania się.
To nie była wizja lecz prawda świata oglądanego
inaczej.
Nie rozmywa się.
Pamiętam intymne szczegóły z rozmów między
pielęgniarzami.
Próbę zamachu na matkę, syna, który przyjechał z
Ameryki. Żywa była w jakiś sposób niewygodna.
Pamiętam rzeczy, które mogą wydać się fantazją lub
jakimś science fiction.
Pierwszym moim obrazem był sufit.
Na suficie były całe armie srebrnych mini niby
komarów. W świadomości uznałem ja za nanoboty, nanity,
doświadczalne, nielegalne urządzenia, które miały
poprawić komunikację neuronalną.
To fantastyka, ale w połączeniu z dalszymi
doświadczeniami spoza życia wyjaśniało, co się ze mną
działo.
Miałem komunikację z pewnymi osobami ze świata.
Ja jestem raczej niewierzący, ale musiałem uwierzyć w
posłańców.
Byłem kuszony.
Nie chcę o tym pisać, bo mimo związanych rąk byłem w
stanie komunikować się, pisząc na ścianie esemesy do
konkretnej osoby i dostając odpowiedzi.
Porównywałem doświadczenia z Tą osobą. Później, po
wybudzeniu się.
Setki esemesów na ścianie to były modlitwy, które
zamówiła u przyjaciół kleryków i ich przyjaciół.
Modlili się, żebym przeżył.
Powtarzam. Ja jestem niewierzącym sceptykiem.
W anioły uwierzyłem dopiero przeżywając śmierć.
Nie uwierzyłem.
Ja tego doświadczyłem.
Wstydzę się więc o tym mówić.
Pod Pełnią podpiszę się jutro, .
Jurek
P.S Warto spróbować napisać taki wiersz, choć sądzę,
że on może nie być łatwy, w sensie emocji, ale myślę,
że czasem trzeba takie emocje przelać na
papier/klawiaturę :)
Rozumiem beornie/Jurku,
cóż takie przeżycia pozostają w ludziach na zawsze,
mój Ojciec po wypadku pod tramwajem leżał pół roku w
szpitalu, miał ucięte nogi od kolan w dół, ale przeżył
i był dobrym mężem i Ojcem, a także największym
kawalarzem w pracy, miał bardzo silny charakter, a to
jest bardzo ważne, ale już Tobie kiedyś o tym pisałam.
Co do Twoich wierszy, szczerze uważam je za dobre, w
moim odczuciu.
Dobrej niedzieli życzę
Grażyna.
Na beju, na ogół mówią do mnie po imieniu, jak chcesz
to i Ty tak się do mnie zwracaj.
Co prawda jestem tutaj coraz rzadziej, może z czasem w
ogóle zniknę, sama nie wiem :)
Koniecznie zapisz, dopóki pamiętasz szczegóły, bo
potem się rozmywa. Koniecznie.
napisałam wierszyk "Pełnia"
Jest o nas, również z beja, ze świata, o nas
wszystkich.