Piąta rano
Mieliśmy wybrać się wspólnie w stronę
słońca
Kiedyś tym ciągłym rozkoszom nie było
końca
Przed oczyma nam wszystko powoli znikało
Każde poważne spięcie tak bardzo bolało
Ty karmiłeś mnie wciąż obietnicami złudnymi
swoimi
Moje problemy już jak dawniej nie były
Twoimi
Wmawiałam sobie, że zmiany zobaczę, a w
miejsce
ich pojawiały się kolejne rozpacze
Powtarzałam: 'Z tej ścieżki nie zejdę!
Razem z Tobą lub sama przez to przejdę'
Chyba oboje się z prawdą minęliśmy
Nie wiedząc wzajemnie - coś
przeoczyliśmy
Słowo 'odchodzę' tym razem nie
poskutkowało
Wszystko jasne - coś się zawaliło, nie
udało
Życie u boku Twego sens straciło
Ale wiesz co? Szczerze dziękuję za to co
było
O piątej rano w kieszeń spakowałam wszelkie
marzenia
Zabierając to co moje, odchodząc z Twego
życia, powiedziałam 'Do widzenia'
Komentarze (3)
Rzeczywiście bardzo smutny ten Twój wiersz,podoba mi
się.Jeśli mogę ,to poradziła bym Ci nie używać cyfr w
wierszach,jakoś tak moim zdaniem psują
efekt.Powodzenia życzę:)
Bardzo ładny wiersz a zarazem taki smutny .
Jakie to smutne, aż czuć żal z wiersza ..
Ładny.