Pierwsza poranna zorza
Ktoś,gdzieś ,błądzić sobie lubi.
Ktoś kogoś ze sobą w nieszczęście
poweźmie.
Wtedy ten pierwszy ktoś coś swojego
gubi,
I w myślach drugiej osoby ugrzęźnie.
Widziałem ja Ciebie,na kwiecistej stałaś
łące.
Czułem Twój zapach,za nos mnie mocno
wodził.
Patrząc na Ciebie,byłem sam dla siebie
końcem.
Złego nastroju,który od teraz w nieznane
odchodził.
Niczym ranne słońce,niczym róża świeżo
zerwana.
Stałaś w miejscu i zarazem unosiłaś się
wysoko.
Dla Ciebie bije me serce,krew po ciele jest
rozprowadzana.
Daj mi swą dłoń,przytul się, i lećmy ku
obłokom.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.