Pierwsza samobójcza próba
...Wezwałam dziś do siebie śmierć...
I przyszła... I była Aniołem !...
W skrzydłach zamiast piór
miała żyletki
i dziurę po kuli na czole...
Zamiast korali na szyi - sznur,
tabletkami wypchane kieszenie,
i rzeką mokry strój
i do nóg przywiązane kamienie...
A w pierś wbity nóż,
a za uchem miała skręta,
cierniową koronę wplątaną we włosy...
...Już na zawsze Ją zapamiętam...
...Zawołałam dziś sobie śmierć...
I przyszła...
Lecz me podcięte żyły wyśmiała...
Powiedziała, że ja sobie z Niej kpię !
I swój numer komórki mi dała...
Patrzyła na mnie z ironią
swymi naćpanymi oczami
i zakazała mi się już bawić
z gazem, żyletkami, prochami...
...A gdy na serio postanowię umrzeć
to mam zamiast tej durnej zabawy
po prostu zadzwonić do Niej,
a na Swych skrzydłach szybko się
zjawi...
...Zawołałam dziś sobie śmierć...
A Ona popukała się w głowę !
Powiedziała, że zamiast wzywać Ją
powinnam wezwać pogotowie...
...Zawołałam dziś sobie śmierć...
A Ona odwróciła się na pięcie !
Krwawiąc patrzyłam jak odchodzi
gubiąc żyletki na każdym piętrze...
Komentarze (1)
Droga Lil Kim Lee, podoba mi się tematyka i styl tego
wiersza. Przyjemnie się czyta, prowadzisz ciekawą grę,
zabawę słowem. Opis wyglądu śmierci - rewelacyjny!
Wyrazy uznania i pozdrawiam :)