Pierwsze piętro,oddział dzienny :)
Bo widzisz ja nie wiem czy wrócę
Oddział mnie nie przeraża
Kanapa w pokoju psychiatry całkiem
wygodna
Lekarka sympatyczna-ciemnowłosa ,szczupła
młoda Pani
Wszystko tam jest takie sterylne!
Nie boję się
Bo jeszcze tysiąc razy dostanę po głowie
Nieraz użyję nożyczek do otwarcia żył
Wezmę tabletki
Będę szlochała na lekcjach
Umierała w swoim łóżku
Planowała jak to rzucić się pod pociąg,
aby potem nie został czerwony naleśnik na
torach.
Jestem młoda i beznadziejna
Ale w szpitalu psychiatrycznym nie ma
hipokryzji
Za to niedaleko jest całkiem przyzwoite
prosektorium
Może wreszcie odwiedzi mnie mama,
Jeśli znajdzie trochę czasu i jeśli będzie
chciała
Ostatnio widujemy się tylko w mojej
wyobraźni
Intensywnie przeżywam te spotkania z
nią.
Komentarze (5)
Wzruszająca historia,pozdrawiam
Poruszająca historia Magdo - brak wiary w siebie,
odrzucenie, a najgorsze jest pogodzenie się z tą
sytuacją.
Całkiem przyzwoity.
Na pewno szczery, nie udawany, z serca (zresztą jak
90% Twoich utworów).
Zrezygnował bym z dwóch ostatnich wersów pierwszej
strofy, a w drugim wersie drugiej - zamienił "ale" na
"a".
Te dwa zabiegi zamkną Twoją (bardzo ciekawą, jak
zwykle) opowieść w jedną całość i nadadzą jej rozpędu.
nareszcie jakaś oaza spokoju,
tabletka załatwia rozchwiania.
po co ma tutaj ktoś do mnie przychodzić...
a póżniej znów te rozstania
Pozdrawiam serdecznie
Polewa rzeczywistością ciernistą
i na gęsto uczy
czasami bywa też złą iskrą
choć klątw nie tuczy.