Pierwsze spojrzenie (z tryptyku...
Nie ma imienia, głosu i zapachu.
Moja Gioconda, Beatrycze
pojawia się nagle, jakby była aniołem,
co uciekł przed chwilą z nieba,
a teraz ukrywa się wśród ludzi przed
czujnym wzrokiem gorliwego strażnika.
Patrzę jak powietrze przytula się do jej
włosów,
na promienie słońca zamieszkujące w jej
kruchym ciele.
Na jej każdy krok niczym taniec nimfy nad
jeziorem.
Jestem niegodny ani sekundy jej
spojrzenia.
Ubrany w ciemne stroje ciężko wzdycham.
Noszę na twarzy okruch uśmiechu,
lecz częściej zadumę.
Jedyne co mam to tylko słowa,
których pewnie nigdy nie usłyszy.
Dlatego chciałbym być chociaż jej
cieniem.
Tymczasem w sercu odżywa zapomniane
pragnienie miłości.
Dawno pogrzebana wiara w to, że mogę być
kiedyś kochany.
Zamiast dedykacji: Jest to pierwsza część mojego pierwszego napisanego i wysłanego na konkurs poetycki tryptyku. Niestety nie zdobył on uznania Jury.
Komentarze (4)
podoba mi się zasiądę w jury i przyznam nagrodę
pozdrawiam :)
Nie tym razem to nastepnym:-)
Może nie zdobył uznania jury, ale mnie ujął bardzo:)
Piękny:0 Pozdrawiam
Mnie się podoba:)Nie umniejszaj sobie.