Pierwszy raz tak mi się stało.
W niedzielę ciepły promyk wpadł
na mszę i tak się wtedy stało
jakby mnie owiał hiszpański wiatr
i aż mi na płacz się zebrało
owinął skrzydłem mnie i wyniósł
nad morze w góry tam gdzie skała
z białym kościółkiem pośrodku wsi
i nie wiem tu, czy tam już stałam
ksiądz po hiszpańsku odprawiał mszę
o jak wyraźnie każde słowo
słyszałam, nie wiem czy to sen
czy to tęsknota, czy coś z głową?
I znów słyszałam śpiewy syren
tam gdzie biją w skały fale
i muszelki znów zbierałam
rozsypane jak korale
na brzeg morza wyłożone
jak te broszki i pierścionki
a z wysokiej skalnej wieży
Matki Boskiej z dali dzwonki
wciąż godzinę wydzwaniały
przed piratem wioski strzegły
przeskakując z fal na fale
razem ze mną w morze wbiegły
Komentarze (11)
Pięknie napisany wiersz...
Promienna radość albo raczej radosna promienność.
świetne ciekawie z wyobraźnią napisane. pozdrawiam
serdecznie;)
Ciepłe wspomnienia ogarnęły myśli, ale nieuważnie
chyba uczestniczylaś w mszy.+
ładnie napisane...piękne uniesienie w marzenia
Ciekawy wiersz można się zaczytać... pozdrawiam :)
zawirowanie...ładnie napisane...podobają mi się Twoje
wiersze,ujmują....pozdrawiam
też tak mam...pozdrawiam
Łasnie, prawdziwie poetycko stało ci się juz nie po
raz pierwszy.
Onowa w Duchu Świętym- rok 1991. Zakotwiczyłaś, nie
lękaj się.
Widzi mi się,że to jednak tęsknota.Moim zdaniem z
głową masz wszystko w porządku.