Pierwszy śnieg. Proza.
Listopad ronił brązowe i szare barwy, aż
w nocy spadł śnieg i okrył okolicę
białą,
czarodziejską szatą przecinając
krajobraz
pajęczą siecią ścieżek. Cały świat
został
pozbawiony życia ,jakby zawinięty w
całun.
Rankiem padał drobny, tańczący i wesoły,
a płatki wirowały w powietrzu między
bezlistnymi konarami drzew. Złocisto
biała
szata przybrana gdzieniegdzie
bladoróżowymi
koronkami cieni, przezierała przez
drzewa
wyglądając niczym wspaniałe bóstwo.
Pod wieczór chwycił lekki mróz, cienka
warstwa
szronu obwiodła białą linią gałęzie
drzew.
Każde drzewo, żywopłot czy krzak zyskały
niepowtarzalne chłodne piękno.
Tessa50
Komentarze (11)
Piękny opis listopadowej bieli,
widzę ją patrząc w okno.
Takie widoki sprawiają radość w sercu. Pozdrawiam
Tereniu
Nie lubię zimy...aby do wiosny :) pozdrawiam :)
Wszystko zgodne z aktualną aurą, tylko "pajęcze
ścieżki" o tej porze jakby niezgrabnie, lekko popsuły
mi odbiór.
wyrzucaj całe piękno twej duszy w słowa:)...
Świat w bieli piękniejszy niż w brązach.
kiedy wstałam dzisiaj rano za oknem zobaczyłam jakże
inny , biały krajobraz...cudowna odmiana , tak jak
piszesz niepowtarzalne piękno
"...niepowtarzalne chłodne piękno." :) Pieknie :)
Witaj Tesso. Widzę, że u Ciebie jest już zimowa
atmosfera. Mam nadzieje, że mimo chłodu na dworze
Twoje serce pozostanie nadal gorące. Pięknie ubrałaś w
słowa to listopadowe wydarzenie. Jak zwykle miło było
przeczytać. Pozdrawiam:)
Jak ładnie opisałaś Białą Damę:)) Cudowna
proza...życia.
"Cały świat został
pozbawiony życia ,jakby zawinięty w całun" bardzo
piękny obraz wymalowałaś słowami :-)
Jak zawsze cudownie :))))