"PIERZAKI"
Kiedyś przed laty, gdy dzieckiem byłem,
(teraz po latach wyznam to szczerze).
W długie wieczory z mamą chodziłem,
do domów kobiet gdzie darto pierze.
Zimową porą panie siadały,
przy ciepłym piecu razem wokoło.
O dawnych czasach opowiadały,
pióra skubały, było wesoło.
Śpiewów i żartów nie brakowało,
bo były również młode dziewczyny.
A piór obdartych wciąż przybywało,
z nich były jaśki oraz pierzyny.
Dawniej po domach tak powiadano:
"trzeba wyprawkę córce szykować".
Ciepłą pierzynę jej darowano,
małżeństwo winno się scementować!
W długie wieczory piórek ubywa,
choć praca żmudna nikt nie narzeka.
A każda pani bardzo cierpliwa,
czas się nie liczy, chociaż ucieka.
Kiedy się wreszcie kończą "pierzaki",
jest poczęstunek: pączki i wino.
Do towarzystwa są też chłopaki,
aby przyjemniej było dziewczynom.
I choć skończone już darcie pierza,
do siebie prosi inna sąsiadka.
Do niej więc będą kumoszki zmierzać,
zacznie się nowa, wesoła gadka...
Jan Siuda
Komentarze (12)
Witaj Janku:)
Wiem moja Hania chodziła drzeć pierze i do dzisiaj
mile wspomina te lata:)
Pozdrawiam:)
słyszałam o takich zwyczajach, bardzo fajny wiersz
Oj...fruwały misło być...pozdrawiam serdecznie
Znam ten zwyczaj, też z mamą chodziłam ...wesoło było,
wesoło...my dzieciaki w innej izbie siedziałyśmy...
bieganie zakazane, bo piórka frówały...
Nie dane mi było niestety brać udział w takich
spotkaniach, ale samo czytanie wywołuje ciepły uśmiech
:)
Pozdrawiam :)
No to wróciłem do wspomnień, do czasów, że ho, ho.
Znam to z autopsji ze świętokrzyskich stron, kiedy
pracowałem w przedsiębiorstwie elektryfikacji
rolnictwa. W moich stronach, w zimowe długie wieczory
chodziło się "na chałupy"z drutami i włóczką pod
pachą, na których robiło się rękawice, skarpety,
swetry. Pięknie Pan przypomniał te czasy. Dziękuję, to
były czasy!
warto drzeć pierze na pierzyny,
by później to sprawdzić u dziewczyny.
Pozdrawiam serdecznie
Świetny wiersz pozdrawiam serdecznie;)
Oj, pamiętam te czasy, ja chodziłam jako dziewczę
młode do sąsiadek, a i one przychodziły do nas, gdzie
w kuchni było "skubanie" pierza. Ale wesołe były to
czasy! Z przyjemnością je wspominam dzięki Tobie!
Tradycja darcia pierza odeszła w niepamięć razem z
pokoleniem naszych babek i mam, ja jeszcze pamiętam
jak do mojej teściowej na wsi pod Sieradzem
przychodziły sąsiadki i w długie zimowe wieczory darły
pierze, u nos tę tradycję nazywano "pierzawką"...
dobrze, że ktoś przekazuje te tradycje młodszemu
pokoleniu, a jeszcze lepiej jak to robi wierszem.
pozdrawiam serdecznie
dobre :) pozdrawiam
fajny wiersz pozdrawiam