Pieśń o sensie ukrytym
Drzewu pewnemu,pod którym zasiadam...
Lubię Cię za to krucha istoto
Że w swej kruchości pragniesz wielkich
uniesień
Wielkich wzlotów na wyżyny
ponadprzeciętne
Choć tak wysoko jesteś, iż wyżej być się
nie da
Lubię Twój pęd do nieba
Powolny, ale jakże konsekwentny
Twój ból rozciągania, wzrostu
Widok to dla mnie nieprzeciętny
Lubię Cię, gdyż ukrywasz, że płaczesz
Mnie smutnego okrywasz swym płaszczem
Swym cieniem w dni gorące
Swymi liśćmi w dni deszczowe
Lubię siedzieć obok Ciebie
Spacerować wokół Twego trzonu
Wreszcie usiąść, paść do nóg Twych
Leżeć widząc ten Twój wolny pęd
Lubię Twą modlitwę
Jakże potężniejszą od moich myśli
Tak permanentną i niezmienną
Potężną i delikatną
Lubię Cię, gdyż
Początek i koniec ten sam mamy
Na glebie życia zasiani
Czekamy na koniec
Czekamy aż z korzeniami
Z historii naszej
Brutalnie lecz zwyczajnie
Zostaniemy wyrwani
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.