Pieszczoty pani zimy
Powraca po długiej rozłące
zimny oddech
znajomy ruch głową
rozsypuje kryształy szronu
białe płatki do ziemi lgnące
rześko przechodzi przez pola
jedną dłonią niespodzianie
w niebie okno na oścież otwiera
białym puchem ziemię okrywa
bo taka tej pani jest rola
jej czyny to dla ziemi pieszczota
choć zimne są to objęcia
nie słychać żadnej skargi
uległa ziemia do snu się kładzie
poczeka na czas gdy się zima wycofa
znieruchomiała bo uściskiem skuta
pierś ma zmrożoną chłodnym oddechem
zimy uwięziona ramieniem
jej kształty ukryte przed wzrokiem
wiosna ją zbudzi bo wiośnie ufa.
Komentarze (8)
już marzysz o wiośnie :)
sliczny obrazowy refleksyjny wiersz...spodobal mi sie
...
Gdzieś się podziała i nie przytula! pozostawiła
wiośnie władanie! Pozdrawiam:)
może jeszcze przymrozić pozdrawiam
młoda-lgnąć-przytulać
Śniegu niema, są bałwany, ale miejmy nadzieję że śnieg
posypie, wiosna go roztopi i bałwany zmiecie do wujka
w zachodnie strony.
'lgnące'-tzn. jakie?
Rozpieszcza nas i bawi się z nami. Pozdrawiam
serdecznie