Piętnaście minut, które...
Drzewa tego ranka pozbywają się wszystkich
liści jak opętane
gdy tylko zawieje wiatr czynią to bez
zastanowienia
żaglowce nagle wyroiły się w powietrzu
jak dalekie echa miłości, to przestrzeń
wybuchła ruchem
cienie ptaków i liście przemykają
jak węże lub zajączki świetlne po tle w
złocie jaśniejącym
mrok i światło, telewizor podobnie
prószy
kolory się zlewają dla nas, upartych
interpretatorów
w kontury drzew i cienie, czasem do
pomylenia
Całun z liści już przygotowuje trupy
owadów
na wieczny pachnący wspomnień odpoczynek
Ta trawa jesieni wykarmi miłośników
śmierci
Stworzenia z obcej nam strony życia, bo
bliższe bezruchowi,
który zamieniają w ruch. Tak chce logika
zdarzeń
Zasypane samochody, zasypane myśli
karuzelują w powietrzu, mijają się, skrzą,
chwile płyną
dokonuje się jakaś przemiana materii,
bezcel uparcie szuka sensu
i znajduje go w rozpędzie i ruchu
To drzewa się przebierają na jesienną rewię
mody,
rozbierają ze swej urody. - Niech wiedzą,
że na nie patrzę.
- Ej, drzewa, ja też znikam. Jak wiele musi
się zdarzyć
złączyć i rozdzielić, by teraz błyskały
lwie skóry
i zawsze się tak wiele składa na każdą
więżącą nas chwilę
przemijania i trwałości, czyli powstawania,
czyli wiecznego powrotu
Medytować, czy wyjść się temu przyjrzeć,
czyli samemu sobie?
Temu odchodzeniu w przeszłość, porywaniu w
nią
i przemocy zostawania w teraz i skokom w
przepaść przed i za nami
Dryfowanie punktów obecności, dywan od
początku do końca
Może to nie dywan, a gnijąca przestrzeń,
toniemy w niej
Nie znieruchomiał ani za nami, ani przed
nami, ani wokół nas
ten wzór. Lecz jednak mówię: dziś, wczoraj,
jutro,
wiosna, lato, jesień. Wyławiam je z Twej
korony
Bóg wybacza tym, którzy na swe
usprawiedliwienie
potrafią umrzeć, którzy potrafią rozłożyć
się na tym dywanie
Być ziarnkiem piasku i światem
Nie jestem żadnym centrum zdarzeń
Nie ma centrów zdarzeń i ja nim nie
jestem,
a tylko jedną z wielu cząstek
tych piętnastu minut deszczu liści
które wstrząsnęły jesienią
Komentarze (4)
Piekny opis najpiękniejszego zjawiska - tańca wiatru
jesienią :)
no tak i jak tu nie kochać Twojej poezji...pięknie
Andrzeju...przegapiłam ten wiersz ale ja ostatnio
jestem jakaś obecna nieobecna...jesienna byc może...a
ja będę miała w pamięci inne listopadowe piętnaście
minut plus minus pare minut:):)dziękuję.pozdrawiam
jakby się nad tym głębiej zastanowić ...ciekawe
spostrzeżenia w autorze bżemią ....pozdrawiam
Ciekawy wiersz i przede wszystkim długi, ale nie
nasycony dłużyznani. Podob mi się!+!