Pijacki bełkot
Pijacki bełkot? Nie, to jeszcze nie to!
Kolejną noc na ławce spałeś!
Żona Cię pyta czemu znów chlałeś,
ty krzyczysz: odejdź kobieto!
Znowu trzeba zalać swoje smutki.
Ile razy masz się z nią kłócić?
Kolejny raz trzeba się upić.
Więc szybko biegnij po alkohol do budki!
Wracasz do domu, jeszcze nietrzeźwy
chociaż słońce znów wysoko na niebie.
Kochała innego, zmienił się w ciebie.
Ona gada, że czeka bez przerwy.
Znowu wychodzisz, kłótnia z kumplami.
Wszczynają bójkę, chodzi o kasę,
Idąc z policją masz problemów masę.
Spotykasz znajomych, wołają: "Chodź z
nami!".
Ile tak nocy spałeś pod drzwiami?
Straciłeś przez to męską moc czaru.
Żona umiera z rozpaczy i żalu,
a ty się szlajasz całymi nocami.
Kolejna bitwa! Żona umiera.
Miesiąc żałoby oraz czarny strój.
Potem znowu wyruszasz w bój
i znowu idziesz się sponiewierać!
Aż w końcu noc ciemna, ale sprawiedliwa.
Przez całe życie prawdziwych nie znałeś
problemów.
Teraz umieraj cicho, nic nie mów.
Z ręki kolegi śmierć obrzydliwa.
O Tobie, o żonie nikt nie zapomni.
Będą wspominać następne pokolenia.
Ty pamiętałeś jakby od niechcenia.
Rodzinę miałeś, umarłeś samotnie.
Komentarze (1)
Opisales tu dramat rodzinny, osobisty tez osoby
uzaleznionej- samo zycie , niestety taki koniec jest w
wielu przypadkach nieunikniony jesli w pore sie nie
przyjdzie opamietanie.