Pijacki żywot
Coś się ze mną stało
Ciało mi zwiotczało
W głowie mi się kręci
Lecz mnie ciągle nęci
Więc podnoszę flaszkę
I nalewam w kryształ
Kryształ się rozdwaja
Czy to jakieś jaja?
I w kosmiczny wpadam pląs
Zamoczyłem cały wąs
Wokół wszystko już wiruje
Chyba zaraz zwymiotuję
Jakiś horror przed oczami
Wymachuje mi rękami
Film co chwilę się urywa
Operator flaszkę trzyma
Gdy seansik już skończony
Chcę powrócić do swej żony
Wzrok podnoszę i co widzę?
Wizerunek obrażony
Rano wstaję, suszy, pali
Głowa pęka, skroń mi wali
Sunę jakoś do lodówki
Może znajdę kroplę wódki
Ale co tam, moja mała
Wszystko już skonfiskowała
Zamrażalnik wnet otwieram
Doń językiem się przywieram
Ssam jak sutki mlecznej krowy
Deczko ulgi, język zdrowy
Wracam do swej połowicy
Robię pozę baletnicy
Żeby piątkę pożyczyła
Kaca piwem okrasiła
Ale gdzież tam moja pani
Wiązkę miesa mi rzuciła
Powłóczyłem się do zlewu
I przyssałem się do rurki
Woda życia popłynęła
Jakaż ulga dla podniebienia
Przerąbane mam już dziś
Patrzę w lustro
O! to Zdziś.
Komentarze (2)
oto cała prawda w tym nie jeden taki Żdziś
,dziś......
Przeczytałam go raz,przeczytałam drugi i trzeci
i...podoba mi się,chcę do niego wracać.