Piknik
%%%%%%%%%%%%%%%%%%%%%%%%%%%%%%%%%%
Skulił zajączek swe uszka,
nosek ociera łapkami,
proszę delikatnie jak muszka,
choć wrzeszczeć przychodzi czasami.
Sił braknie od krzyku,
kawa, już dawno ostygła.
Są jeszcze pyszności w koszyku
a mu już ta chwila obrzydła.
Miało być pięknie i miło,
tak fajnie na łonie natury,
lecz wszystko już się skończyło
i zamiast się cieszyć, patrzę na chmury.
%%%%%%%%%%%%%%%%%%%%%%%%%%%%%%%%%%%%%%
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.