Piłka
według Samuela Marszaka
Piłeczko moja wspaniała
Powiedz, co się z tobą stało.
Czerwona, żółta, fiołkowa
Tak jak tęcza kolorowa.
Gdy cię ręką odbijałam
Ty toczyłaś się, skakałaś.
Gdy kopałam ciebie potem,
To do ściany i z powrotem
Powracałaś w moje ręce
Piętnaście razy mniej więcej.
Potem gdzieś się potoczyłaś
I już więcej nie wróciłaś.
Toczyłaś się po ogrodzie,
Tam, gdzie mi nie wolno wchodzić
I na ulicę pod bramą,
Tam, gdzie mogę tylko z mamą.
Wpadłaś pod strażacki wóz...
BUM!!! I nie ma ciebie już.
Komentarze (17)
No cóż takie momenty smutkiem i łzami dzieci otulają
bo dzieci ulubionej zabawki już nie mają.
odpisałem na Twój zarzut.
gdybyś urodził się sto lat temu (albo 120), to TY
byłbyś w książkach. smutne, co?
Fajny powrót do lat wczesnej młodości a i dziś się
przyda rodzicom w kwestii nauczania zasad,
pozdrawiam
no to miał pecha ..
Całe szczęście, że to tylko piłeczka ale sentyment
zawsze pozostanie ...i do czasów dzieciństwa także :)
Pozdrawiam :)
Jastrzu! - z calym szacunkiem dla Twojej wspanialej
tworczości i przedstawionych probek tłumaczeniowych. -
Dla mnie- tak zakończenie oryginale, jak i Twoja -
lużno związana relacja poetycka - są w swojej wymowie
- dość mocno zsowietyzowane. Nie twierdzę, ze Ty
jesteś zsowietyzowany - utrzymaleś jedynie ducha
utworu. Jeśli chodzi o sowietyzację mentalną - jestem
na nią bardzo wyczulony, bo w niej wyrastalem i
pznalem od podszewki. - Zarowno w rodzinnym domu, w
przedszkolu, szkole, na podwórku, w leśnych okopach i
podsuwanych lekturach. Nie potępiam dydaktyki, uważam
nawet, ze dobrze jest, gdy literatura kształtuje
postawy. - Ale - żle jest, gdy dydaktyka zabija
poczucie wolności i z dziecka robi bezwolną piłkę,
ktora porusza się z tzw. efektem odbijanej pilki -
zgodnie jedynie z zamerzeniami siły wprawiającej
dziecko - piłeczkę w ruch. Efekty takiej dyaktyki
mogłem obserwować także na swojej osobie i wiem, ze
nić dobrego z tego nie wynikało. Uważam, ze adresatem
tego wierszyka - tak, jak poznalem w tłumaczeniu - z
uwagi na sprawność posługiwania się zabawką i
zastosowaną poetykę jest dziecko co najmniej
pięcioletnie. - to na pewno dobry byl czas na wyjście
po za przydzielone podwórko, aby poznawać nieruchliwe
w latach 50.-60. ulice - przynajmniej w najbliższym
otoczeniu.
Zdanie odrębne w kwestii przydatności dydaktycznej
tego wiersz nie przeszkadza mi cenić Ciebie - jako
niewykle utalentowanego poetę, ktorego twórczość nie
może być obojętna.
Pozdrawiam serdecznie i skladam wyrazy uszanowania:)
Dzięki Tobie zainteresowałam się Samuelem Marszakiem -
fajnie, że od czasu do czasu nawiązujesz, bądź
przekładasz.
No cóż, sentymenty sentymentami ale nie ma wyjścia,
trzeba kupić nową:)
Pozdrawiam.
Marek
O piłce - a tak ciepło. W zabawie dzieci zapominają o
zakazach.
Jakiś żal się w człowieku rodzi. Wszystkie piłki dawno
wyrzucone, pogubione.
Czytelnie i dydaktycznie. Żywot zabawek byłby dłuższy,
gdyby trzymano się instrukcji. Taka kolorowa dmuchana
piłka powinna służyć do zabaw plażowych. Miłego dnia:)
dydaktycznie (dobrze, że tylko piłka, a nie dziecko
wpadło pod koła)
Dziękuję za wizyty. Wiktorze - chyba jesteś nieco
przewrażliwiony politycznie. Oczywiście trudno mi
mówić co Marszak miał na myśli, ale strażacki wóz to
ja wymyśliłem. U Marszaka wiersz się kończy:
Подкатился
Под ворота,
Добежал
До поворота.
Там
Попал
Под колесо.
Лопнул,
Хлопнул —
Вот и все!
(Potoczyłaś się pod bramą, dotoczyłaś do zakrętu, tam
wpadłaś pod koła, łupnęłaś, klasnęłaś - i to
wszystko). Przypominam, że Мяч po rosyjsku jest
rodzaju męskiego.
Wiersz oczywiście jest (lekko) dydaktyczny i przy
okazji tłumaczy dzieciom, że są zakazy i pewna
"przestrzeń wolności" której lepiej nie opuszczać. Ale
patrząc obiektywnie - małe dzieci nie powinny same
wybiegać na ruchliwą ulicę bez względu na to, w jakim
żyją ustroju. Myślę więc, że nie warto we wszystkim
szukać "drugiego dna").
Interesujący.