Pirlankowa nadzieja
Narysuję obraz
Pani o pięknych oczach
Zgrabnych uszach
Całuśnych ustach
Ubiorę ją
w malownicze sukienki
Pośród pustynnych kwiatów
I niewidoczne kajdany
Jakby był zaczarowany
Z uśmiechem na twarzy
Spoglądać będzie na latające motyle
Unosząc złoty pyłek
W wrażliwości skrzydeł
Ocean przed nią wyleję
By łez oszczędzić
I ławeczkę na jednej nodze
By utrzymać balans
Nieba i ziemi
Dam jej osobowość o imieniu szansa
Podaruje jej parasol gdy zapada
By poczuła że maluje z miłości
I ludzi o trzeźwych umysłach
By mogli odpocząć i zniknąć
Usiadła Pani namalowała głębię
Inna wlała w obraz nadzieję
A potem rozpacz I rozczarowanie
Pirlanka tak ją nazwę
Czeka na dobrego człowieka
Który przytulnie namaluje życie.
Nadzieja umiera ostatnia
Jak małe dziecko szlocha
Gubi nie raz serce
Kolory zamienia w szarości
Nikt z obrazem się nie jedna
Gnije
Umiera
Kolory płowieją
Nikt do niego nie przemawia
Po czasie odbiorca widzi
Dziurę w piachu
Przestrzeń interpretacji
I kamień by odpocząć
Namalować nadzieję
I przywrócić do życia
Komentarze (4)
Z zainteresowaniem przeczytałam
Przeczytalem z zainteresowaniem, czekam na jeszcze.
Pozdrawiam serdecznie:)
"złoty wrażliwości pyłek" ... i mnóstwo ciepłych
linijek
:)