Piszczałka
Znałem ja diabła, w swoim czasie,
równe diablisko z niego było.
Kochał świat cały w jego krasie,
choć wielokrotnie go kusiło,
żeby ogonem do mszy dzwonić
lub adwokacić w swojej sprawie.
Gotów był nawet, by czas trwonić,
na zwykłe popiszczenie w trawie.
Kiedyś na łąkę mnie zaprosił,
byśmy w duecie zapiszczeli.
Deszczyk majowy trawę rosił,
nagle go wszyscy diabli wzięli
i zaczął piszczeć wniebogłosy,
jakby mu rogi wyrywano.
Mówię: - mieliśmy na dwa głosy,
forte więc porzuć, przejdź na piano.
Zapiszczmy najpierw - con amore,
później rzecz jasna - animato,
trzy nutki piszczmy - con dolore,
a każdą frazę, tak - marcato.
Słuchał mnie diabeł, cały w strachu,
kopytem trochę w ziemi grzebał
i mówi do mnie: - Wiesz co brachu,
chodźmy na wódkę, pies to (...).
excudit
lonadaleit
10:41 Piątek, 9 grudnia 2016 - ...
Komentarze (20)
No i...
z puenty
znów będą szczenięta
i to diabelskie!
a na wódzie pewnie piano zapiszczeli, albo na kacu :)
Fajniutkie
Re Galeon
Kurczę,ale masz pamięć!
Super, lubię Cię czytać bo mogę sobie dać na luza i
uśmiechnąć się szeroko:)
Re: Andreas
Pamiętam ten limeryk
bezbożny choleryk z Morąga
raz niebu raz piekłu urąga
ostatniej niedzieli
znów diabli go wzięli
z pomocą stu wideł i drąga
:))
chyba płycie
Coś mnie się zdaje, że ocena,
jest tu chybiona całkowicie,
bo w tekście, o piszczałce, nie ma
mowy - o jakiejkolwiek pycie.
Bo jest przyczyna rezygnacji
z gry na fleciku, patrz fujarze,
gdyż diabłu brakowało gracji -
zdolności, co ze słuchem w parze.
Bo to był diabeł Alabama,
jak zagrał bluesa na pianinie
to wszystkie panny, pełna gama,
plakały - diabeł z tego słynie,
że dziewic krąg jest w pełnym szlochu,
gdy Georgię zagra na hammondach,
lub harmonijce, dla motłochu.
Takiego grania on wygląda.
A na piszczałce, patrz fujarze,
No bardzo proszę, z czym do gości.
Nawet na łące, w świecie marzeń,
flet może diabła tylko złościć.
W najgorszym razie, przypominam,
dla niego sprawa jest przegrana
gdy miast fujary grać zaczyna,
tak przez pomyłkę, fletnia Pana.
To każdy diabeł i z Kentucky,
nawet w czortostwie jeszcze młody,
bierze węzełek byle jaki,
bo z Bogiem nie chce iść w zawody.
Gdyż tam anioły bezlitosne
rudego księdza grają nuty
i jak orkiestra zagrzmi wiosnę,
to diabłom w piekle lecą buty.
Najlepsza jednak w głosie chrypka -
jak u Bielickiej - notoryczna.
A wódka? Ta okazjonalnie.
Zapodaj, peelu, do kusztyczka ;)
:))
;)))
Nic w tym dziwnego Krzemaneczko,
że diabeł żłopie gorzałczynę.
Miast siarki, woli z wiadra deczko
dobrej wódeczki... i dziewczynę.
;))
:)))Dziwne to dla mnie niesłychanie,
czyżby ten diabeł zmienił zdanie
i zamiast siarkę pić do woli,
popadł w zwyczajny alkoholizm?
Miłego dnia:)