Piwiarnia czyli ballada o Hrabalu
Zwykła praska piwiarnia
z dala od centrum
wokół stołu siedzą
panowie i gawędzą
przewodzi im starszy Pan
Gdy wchodzą dwaj młodzi Polacy
zrobiło się cicho - gdzie usiądą?
blisko nich i znów wzmógł się gwar
to panowie rozprawiają
jakie jest najlepsze piwo
oblibene to kozel
my radim se Staropramen
mówią Polacy
Czesi się patrzą na nich
prosim Vas k nam
promluvite se o pivu ?
starszy Pan zawołał kelnera
pivo pro Polaky
dobre panie Hrabal
I tak rozmawiali przy stole
Polacy padli a Czesi pili,
trzeba ich zabrać do domu
aby się przespali
zdecydował starszy Pan
ty Petr jist doma s nimi
dekuje Panie Bohouś
dobre u Polaky
jak strazi ale považují
se za vítěze powiedział Hrabal
Był rok 1976. Wtedy to spotkałem Bohumiła
Hrabala. Pojechałem do Pragi rowerem.
-----------------------------------
dwadzieścia lat później, rok 1997
Zrobiło się pusto w piwiarni
został tylko starszy Pan
siedzi nad kuflem piwa
które mu już nie smakuje
jest pełne goryczy
został sam na tym piwnym świecie
żona, przyjaciele są tam
po drugiej stronie
panie Bohouś zavrzeno
śpi, nie rusza się
Wiozą go na sygnale do szpitala
rano gdy się obudził
zobaczył synogarlicę w oknie
patrzyli sobie w oczy
zrozumiał Eliśka czeka na niego
wystarczy jeden krok, jeden skok
i znów są razem
gdzie jest Bohumił
w raju z Eliśką
znów są razem
Wokół przyjaciele
jego prochy leżą na stole
„Pod złotym tygrysem”
jeszcze po jednym piwie
i jedziemy na cmentarz z Hrabalem
Komentarze (7)
Świetna opowieść, pozdrawiam :)
jest klimat, jest historia
Ciekawy przekaz! Pozdrawiam!
Hrabala nie poznałem, ale lubiłem jego opowiadania.
Natomiast poznałem sporo osób z kręgu Karty 77 z
późniejszym prezydentem Vaclavem Havlem. Goście super!
Przygoda wierszem i przygoda z wierszem. Podoba mi się
to połączenie.
Niby szmat czasu, a ludzie tacy sami,
piwo, Hrabal, granica i wzrok za babami.
Pozdrawiam Michale, masz piękne wspomnienia.
czas nie czeka, nie da się powtórzyć zapamiętanych
scen. Smutkiem powiało, przemijaniem...