Płacz duszy....
Usłyszałam płacz duszy.
Z głębi serca dochodził,
to krzyk rozpaczy.
Wiara uciekła w nieznane,
a nadzieja nie przychodzi.
Obecna sytuacja przygnębia
i szkodzi.
Pragnę otworzyć oczy
i uśmiech przyjaciela zobaczyć.
Za ręce się weźmiemy,
znajdziemy nowe lepsze życie.
Miejsce dobroci pełne,
wśród życzliwych ludzi.
Będziemy ufni i radośni.
Otworzą się drzwi do jasności,
do nowej lepszej rzeczywistości.
Tu uwierzę, że jest
dobro i szacunek.
Trzeba spełnić warunek,
by tu być,
należy zgodnie
z sumieniem żyć.
Nie, nie śnię –
tylko całą sobą
bliskości potrzebuję.
Kochać i być kochana,
z moimi niedoskonałościami
akceptowana.
Komentarze (5)
Nadzieja, realizacja, spełnienie. Pozdrawiam
Ładnie ujęty temat miłości.
Życiowy przekaz skłaniający czytelnika do refleksji
nad wartościami i potrzebami owego życia.
Pozdrawiam
Marek
Rewelacyjne pozdrawiam serdecznie;)
małżeństwo to wieczny kompromis, inwestycja na całe
życie i nie można jej oddać w komis... :)
każdy człowiek chce być akceptowany, fajny wiersz
pozdrawiam:))