Płaczę jak Wy!
Płaczę jak wy!Choć wasze łzy podobno więcej
warte.
Bo mokre...
A nie jak moje...
I wziąłem ten bęben i każde jego brzmienie
było walką z narastającym żalem.
Uciekłem stamtąd. Z tego miejsca, gdzie
wszystko już przesądzone.
Skryłem się w ciemnym barze. Mój instrument
i ja, jednością się stały. Moja żałoba.
Wskazaliście palcem, zanim zdążyłem zagrać
dla odchodzącego anioła,
że ścierwo i pustka, bo nie spojrzał jej w
oczy. Bo tam się schował.
Bard barman z gitarą zaśpiewał mi ballad
bez liku, ocierając niewidoczne łzy,
dziękuję mu za to! Byłem tuż przy niej, jak
wy.
Sącząc piwo złociste, nie myślałem o smaku
pijanej euforii,
tak bardzo dławiłem się płaczem! Tak głośno
grałem, by usłyszała, że wciąż obok niej
stoję.
Ale wy wiecie lepiej. Nic nie wart ponury
poeta siedzący przy ławie,
wsłuchany w dźwięk strun i dobijający na
bębnie swe partie.
To tylko obrazek z jakiegoś kina
niemego,
że on tu, a nie tam, w zadymionej sali,
żałobie dedykuje dłoni swych brzmienie.
Każdy ma swoją historię. Nikt nigdy nie
nauczył mnie miłości,
w patologicznym domu, sam musiałem poznać
to słowo. Sam wszystkiego dochodzić.
I teraz, na swój sposób, oddaję hołd
aniołowi w ostatnim tchnieniu.
Mam tylko muzykę i słowa. Dlaczego to
marność przy waszych łzach ciężkich jak
wielkie kamienie?
Tylko to mam, tylko tyle potrafię.
Zawsze twardy jak skała, by nie pozwolić
bólowi, by i mnie zdławił.
A teraz tylko gram i zasłuchuje się w
balladach barda zza lady,
moja muzyka. To jest głos rozpaczy chłopca,
którego skazujecie na moralne wygnanie.
Komentarze (2)
Mocne słowa, i piękny wzruszający wiersz.Pozdrawiam.
Gorzkie wyznanie. +/ Wiersz przeczytałem z
zaciekawieniem. Pozdrawiam!