Plamy
kanwa nocy się snuje na rozgwiazdach
wszechświata
bez dotyku zniknie nad ranem jakby jej nie
było
dzień koszmarem lub szczęściem otwiera się
jak sezam
bez ciebie - beze mnie azalia nie
uschnie
nawet nie zauważasz gdy dotykam szyby
matowieje oddech ulga nie przychodzi
zaraz
tempera rozciąga martwy obraz na
sztaludze
zapomnę na pewno krople kawy co spadły
odruchem
filiżanki odkrywają karty na obrusie
bo jesteś za horyzontem w półcieniu
światła
zgubiłeś rozdwojoną cierpliwość po drodze
* zimno, czerwień gra, Walentyn czuwa aby milość prostowała drogi, na przestrzał do serca w lewej recę ma nadzieję w prawej wiarę - dla Ciebie *
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.