Planeta duchów
Czułam we włosach ten wściekły gwiezdny
pył
Droga mnie mijała, krzyczała: Nie zatrzymuj
się!
Łzami wiatru okraszałam własne myśli
Chciałam wyrwać z siebie duszę
Smugami przestrzeni zaznaczałam siebie
Dookoła całej planety
Frunęłam tak długo, aż przestałam czuć
własne ciało
Pozostał tylko dziwny ból
Czarnymi skórami ryłam emocje
Pustkę, żal i strach
Pragnienie bycia kimś innym
Te srebrne kolce były dla mnie
Na tej maszynie byłam władcą
Mogłam robić to, co chciałam
Dawałam rozkaz i byłam wysłuchana
Jak długo jeszcze będziemy uciekać?
Noc była moim królestwem
W którym nie musiałam patrzeć innym duchom
w oczy
Bałam się dnia, nienawidziłam słońca
Zaznaczało wszystko zbyt wyraźnie, nie
kłamało
Planeta duchów, które widać w pustych
oczodołach
Nieświadomych swoich celów
Krążących na ślepo
Ja nie chciałam, uciekałam
Daleko.
Komentarze (2)
Nie ma ani emocji ani głębi jest dno.... sorry ale do
mnie nic z tego utworu nie przemawiam
ciekawy wiersz pełen emocji i głebi...pozdrawiam