plaster
nic nie zastąpi tych chwil istnienia
przeistaczających każdą sekundę
z nil życiodajny pod skórą dłoni
płynący sloganem ust
czerwone światło co zmienia się w złoto
rozpala ogień pod i na przeciw. gotuję
nie mogąc utrzymać w dłoniach
wichury duszy targającej mym wnętrzem
jaskini życia w górskich obrazach
która schronieniem mym i oazą
okrytą barwami jesieni brylantu
blask oślepia północne cienie
i tylko ja stawiając stopy
kryję pod skórą jutrzejsze ślad
zmrożone na szybie lustra przeszłości
w skórzane buty okute
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.