Płaszcz
Przekleje na twarz uśmiech,
mocnym klejem, żeby nie odpadł,
gdy zaleją go łzy.
Zapalę w oczach światełko,
żeby nikt się nie zorientował,
że coś tu nie gra.
Przyszyję do serca obojętność,
by móc normalnie żyć,
ale przecież nie ma takiej mocnej nitki.
Ubiorę się w płaszcz z pozorów
uprzejmości
z podszewką ze spokoju
i kołnierzem radości.
Zapnę go guzikami z pewności siebie
przyszytymi głośnym śmiechem
i ozdobionymi dowcipem.
Zawinę rękawy z ukrywanych pragnień,
zapnę kieszenie niespełnionych nadziei,
przewiążę się szalem zakłamania
i pójdę przed siebie -
na spotkanie z przyjaciółmi...
Komentarze (1)
Ja, niestety, ubieram się w taki płaszcz... wynika to
z mej natury, ale mówię Wam: Nie zróbcie tego
błędu!...
Dobry wiersz ;)
Pozdrawiam