Płatek – śnieżnymi łzami...
Gdy pierwszy śnieg za oknem...
Ukrywasz twarz
Pod ciepłym płaszczem
Chowając wzrok mijasz
Kolejny pusty dom
Ludzie bez wyobraźni
Otaczają postać
Poznajesz?
Kobieta ze snu
Zbiega beztrosko po schodach
I znów ten sam sklep
To samo wyschnięte drzewo
Spoglądasz na zamarznięte resztki liści
Już nie szumią jak chcą
Wiatr pociąga za sznurki
Czujesz nagły chłód
Na swym nagim czole
Pierwszy płatek śniegu spadł
Ukryłeś go w swej dłoni
Jak najcenniejszy skarb
Tak żywy i martwy zarazem
Łzami splamił Twą skórę
CYKL: Spróchniałą korą stóp
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.