Plaża
Niebo płowieje w czerwca upale
I wiatru nie ma – duszno, gorąco,
Z góry promienie śle do nas słońce.
Chmur nie ma wcale.
Jak z wnętrza pieca upału fale
Krew podgrzewają w skroniach tętniącą.
Akacje koło drogi stojące
Mają kształt palem.
I chociaż ślicznych dziewczyn się smaży
Na tej dyszącej upałem plaży
Urocze grono,
Dziś nie podniecą mnie żadne wdzięki
I chętnie oddam wszystkie panienki
Za łyk kruszonu.
autor
jastrz
Dodano: 2019-06-18 00:04:33
Ten wiersz przeczytano 799 razy
Oddanych głosów: 14
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (10)
zamiast łyka kruszonu zostawię pełny uśmiech,
serdecznie pozdrawiam Jastrzu:)
Witaj,
realizm codzienności, albo; realność codzienna...
Z pozdrowieniami.
Przypominając plażę przywołałeś powiew od morza.
Pozdrawiam serdecznie :)
Ciepło, ładnie.
Dobrego dnia Jastrzu:)
Dziękuję za odwiedziny.
KrzemAniu - zastanawiałem się, czy jeszcze mam prawo
nazwać taki wiersz sonetem. W każdym razie pomysł nie
jest mój. Takie "sonety safickie" próbowała tworzyć
(chyba jako pierwsza) Bronisława Ostrowska. Jeden z
nich znalazłem w internecie
https://milosc.info/bronislawa-ostrowska/poludnie/
Fajna mieszanka strof safickich i sonetu, a przy
okazji reklama kruszonu.
Kiedy nie czujesz już bożej woli,
gasisz pragnienie szklaneczką boli.
Miłego dnia:)
Wartość jednego łyku liczona w panienkach - niezły
przelicznik :)))
Oj, to musiales bys "spragniony"...
panienki oddac... wszystkie! :)))
zmrożonego kruszonu (podaję Ci szklaneczkę)
da się załatwić ten łyk ... a panienki biorę jeszcze
dziś wieczorem ...