Plemnopedia (fragment)
Znów się obmywam, tym razem w krystalicznie
czystym, przepełnionym kroplami źródlanej
rosy, powietrzu. Przyjemne i zabawne
uczucie, jakby stracić dziewictwo z kimś
zupełnie obcym, kogo się już nigdy nie
zobaczy. Przykre i smutne, jak cios w
twarz. Z piąchy, za nic.
I we mnie jest WSZYST. Otacza z każdej
strony, czuję go nawet we wnętrznościach.
Pankombinat, hiperbudynek rośnie w biednym
urojeniowym urojeniowczyku.
Hiperarchitekrura organiczna rozrasta się
od środka, że mnie jak rak wyglądający jak
Antonio Gaudi.
Wypluwam B-U, wyrzyguję D-Y-N-E-K. Zaprawa,
kamień, cegły, blachodachówka, eternit,
kable owinięte kocami azbestowymi, regipsy,
papa, sytropian, klinkier. Pełno wapna w
pokoju, prawie nic nie widać.
- Czemu wybudowałeś tu dom? Ta działka to
przecież prywatna własność - pokazuję na
klatkę piersiową.
- Kto wydał pozwolenie na stawianie
czegokolwiek, zwłaszcza w okolicach serca?
Szybkoście się uwinęli z przyłączami,
uzbrojeniem terenu! Tylko patrzeć, jak
urosną tu, jak trufle po deszczu, wykopy! A
potem - bloczyska, zwane na wyrost
apartamentowcami. I wprowadzą się do mnie
zgraje młodych małżeństw, przywloką wózki
ze sztucznymi bachorami, kuwety dla lalek,
mechanicznych rodziców. I będą żyli,
pomiędzy żebrami, na niespłacalny kredyt,
zbyt wysoki procent, nakręcane familie,
ludkowie na korbkę. Króliczki na baterie
dzwonią talerzami, futrzaste łapki bez
opamiętania walą w bębenki. Konwulsyjna
melodyjka z czasem zastąpi mi puls.
Niesprzedane mieszkania przerobi się na
puby, albo kostnice. Przepite staruchy
poumierają grzecznie na porodówkach, w
jedynym burdeliku, pardon - lupanarze,
imienia Magdy Goebbels będzie urzędować
dama do towarzystwa. Nie, nie ta o której
myślicie. Żona byłego premiera naszych
sojuszników. Kriptodżichadystka. Noc z nią
koszto... a, mniejsza o to. I tak mało kogo
byłoby stać. Postaćki ze sprężynką zamiast
poglądów, włącznikiem w miejscu
zainteresowań, drobni ciułacze, tłuste
szychy, każdy z mieszkańców nowego skrzydła
WSZYSTu, jakim się właśnie staję, wybiera
sensowniejsze sposoby lokowania bitcoinów,
niż parę chwil z przechodzoną W. J.
Nie próbuję się bronić przed
uprzedmiotowieniem. To bez sensu. Lepiej
odpalić w myślach MP - siódemkę z muzyką
relaksacyjną. Lulajże, lulaj.. - nuci
słowik pomiędzy gałązkami dębu Zenon. Tego
samego, pod którym przed wiekami Zenon
Trzeci Waza odpoczywał po wygranej bitwie,
rozgromieniu potopu tureckiego.
Drzewo - świadek powstrzymanej nawały
barbarzyńców, szumi kołysanki. Dzielni
wojowie wracają do domów, zatknąwszy za pas
kopie szczerbca.
Odprężyć się w tej nieznośnej spiekocie...
To nie wapno na oczach, lecz bielmo. Staję
się częścią struktury bez przeznaczenia, o
nieskończonej liczbie możliwości adaptacji.
W najwyższych piętrach, w głowie, urządzi
się kawiarnię obrotową. Rodziny
patologiczne, można będzie eksmitować
jedynie pod warunkiem zapewnienia lokalu o
zbliżonym standardzie. Do tego najlepiej
nadadzą się usta - i tak są pełne
wulgaryzmów. Kilka więcej nie będzie robić
różnicy.
Wszelki beton partyjny, z centrolewa,
środkoprawa, z ugrupowań południowo -
zachodnich urządzą sobie biura... a, niech
będzie - w nogach. Zabetonowane głowy moich
lokatorów staną się czymś na kształt kul na
łańcuchu. Więzień nigdzie nie pójdzie.
Będę na, w , pod i wewnątrz Budynku
Budynków. A potem zręczni murarze zapaćkają
ostatnią szybę. Piękny i nudny widok będzie
dostępny jedynie dla warstwy oligarchów,
arystokracji. Bywać tam ..
- Jest pan wolny - słyszę nagle. Stanowczy
głos wyrywa mnie z zadumy, przestaję pleść
wallenrodyzmy.
Komentarze (9)
Cóż za mroczna opowieść o zabarwieniu erotycznym,
pozdrawiam serdecznie :)
Florku i tak zabetonuja, jak nie klatę to w betonowych
skarpetkach bedziemy szukali wyzwolenia skacząc w
głębię pustynnej fatamorgany. Uściski Florku.
oczywiście, że ŻRE. dzięki za wskazanie literówki
Jak zawsze fajnie się czyta i podoba się:)pozdrawiam
cieplutko:)
I to ten świat zabetonowany we wszystkich , no nie do
końca, fragmentach BU DYNKU..ma niesamowitą
fantazję..Super..sup erato..Pozdrawiam cieplutko..
Lubię :-) Świetne!
Zwróć uwagę na zdanie: Hiperarchitekrura organiczna
rozrasta się od środka, że mnie jak rak wyglądający
jak Antonio Gaudi. Czy nie powinno być " żre" lub
"ze".
Jestem Twoją fanką :-) to już wiesz :-) i wwszystkie
teksty czytaj na wdechu :-) Kiedyś się przez Cię
"przekręcę":-)
dziękuję serdecznie. to z 1/20 całości :)
/Uprzedmiotowienie/ - wybieram z tekstu jako jego
kluczowe słowo. Podziwaiam wyobraźnię, fantazję i
posługiwanie się symbolizmem tudzież tworzenie
neologizmów. Z zaciekawieniem czytam. :)