Płonące listy miłosne
kartki papieru pożółkły ze złości,
zaczęły płakać popiołem.
atrament opuścił je i w miłości
zostały same, puste, gołe.
takie bezbronne, kruche i stare
leżały długo bez obrońcy,
aż razem z wiatrem zeskoczyły
wprost do kominka w ogień gorący.
i wszystkie słowa tam ukryte
zaczęły wznosić się ku niebiosom..
aż poczerniałe, prochem okryte
poddały się nieszczęśnym losom.
na stosie z drewna spalonego
umarły wszystkie przyrzeczenia
i wszystkie myśli serca ludzkiego
marzenia, plany i wspomnienia..
miłość w tych listach zapisana
spaliła się wraz z ogniem w końcu..
a teraz taka sproszkowana
lśni w wielkim i złocistym słońcu.
przyszła dziewczyna i wyczyściła
kominek z brudu i skażenia.
na nowo ogień rozpaliła.
listy zamilkły- już ich nie ma...
to co w nich było przez lata słane
w jednej sekundzie dziś zniknęło.
żaden ich wyraz już nie powstanie
-w ogniu pamięci wszystko spłonęło..
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.