Płonący Las Cygański
W lesie o Tobie myślałem,
było to przed laty wielu,
szyszki sosnowe zbierałem
zamiast szyszek... chmielu...
Widziałem o zmroku z oddali
ogień co błyskał, aż po konary,
wygladało jakby się las palił -
Cyganie tam się zatrzymali
na popas, by odpocząć nieco,
już odpiętym od wozów koniom
na polanie, oczy się świecą...
wozy ustawione w podkowę,
w środku ognisk ognie migocą,
do nocnej biesiady gotowe...
A w kotłach warzy sie strawa -
coś w rodzaju gulaszu gęstego,
zasiądzie tu z lewa i z prawa
grono Cyganów taboru całego
i nim jadła zacznie się sprawa,
najstarszy wiekiem zagada -
ten co dawne i dobre czasy
pamięta i teraz je wspomina
i wychwala je pod niebiosy...
Usiadł przy ogniu, zatarł dłonie,
o taborach niedługo opowiadał,
w mandolinę brzdąknął skromnie
na dokończenie swoich kabał...
Tutaj im bardziej wieczór zapada,
tym ciaśniej wokół ognisk
i tym gwarniejsza gromada,
śpiewa i tańców daje popis,
a akordeon i skrzypce jak wypada,
wszystkim zawtórują...jak ongiś...
Rozbrzmiała żwawa muzyczka,
kto chce tańczy, śpiewa, skacze
w rytm duszy akordeonu i smyczka...
Jest wesoło, ciepło, nikt nie płacze..
A las płonie, podżegany ognisk żarem,
brzmi żarem sycona muzyka,
płoną ich serca bajkowym czarem,
niesie się chór żarliwych okrzyków...
Tak Las Cygański dziś nam płonie
jako wyryty w pamięci ślad,
tylko, gdzie się podziali tacy Cyganie?
las bez nich pusty już od wielu lat...
Już kończę swą mowę za chwilę,
wspomnę jeszcze, że po Cyganach
w lasach zostały tylko opalone badyle...
- obudź się, już pora ochłonąć kochana...
Kto o dzisiejszych Cyganach zaśpiewa? A czy o Cyganach pisać wiersze to grzech??? Maryla Rodowicz tego nie dośpiewa, jej piosenkę dawno pokrył starości mech...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.