Ploteczka...
Wyszła dnia pewnego z ust jednej
sąsiadki,
maleńka ploteczka o ciąży dzierlatki.
Przmknęła ulicą, wlazła do fryzjera,
usiadła na fotel i gębę wydziera.
Niby to spokojnie, niby w tajemnicy,
opowiada fakty ze swej kamienicy.
Wyszła od fryzjera o pięć kilo cięższa,
maleńka ploteczka zrobiła się większa.
A że do przebycia drogi miała kawał,
z ust do ust niesiona, kto na drodze
stawał.
Gdy wsiadła w autobus ledwo się
zmieściła,
taka była wielka, tak się już roztyła.
Całe już miasteczko o ciąży huczało,
ze szczegółem każdym, co w łóżku się
działo.
Wtem nasza ploteczka, już jak balon
wielka,
rozsypała w mak się, jak szklana
butelka.
Bo wieść gminna niosła, że w ciąży
dzierlatka,
w ciąży był ktoś inny... "życzliwa"
sąsiadka.
Komentarze (10)
Tak to jest z tymi niepotwierdzonymi infornacjami.
Karmią nas nimi z lewa i prawa, codziennie.
Cała prawda przedstawiona z humorem w fantastyczny
sposób. Dobrze napisana satyra, którą czyta się z
ogromną przyjemnością. Bardzo mi się podoba.
Pozdrawiam.
hehehe rewelacja !!! :) ale się naśmiałam, to tak jest
z tymi plotkami ;)
Ekstra:)) " Życzliwość" dostępna dla każdego, nie
każdy korzysta:) Uśmiecham się do Ciebie aniab:)
Serdeczności!
:-) SUPER, bardzo dobrze napisana satyra :-)
piekny ...prawdziwy ...tak jak czasem na wsi bywa
...pozdrawiam ciepło
Doskonała satyra na smutny temat. Cieplutko
pozdrawiam.
Leciutko i zgrabnie o wszędobylskich plotkach:) Dobrze
takiej łeb uciąć:) pozdrawiam
brawo Aniu....i nie jesteś "be"...jesteś
cacy....piękna satyra o plotce....z ust mi ją
wyjęłaś.....
Pięknie! Gdy plotka utyje, to się za nią prawdę
skryje! Pozdrawiam!